Jako iż skończyłem wczoraj serię z najnowszym Medalem, czas podsumować go jakoś i ocenić.
Grę ukończyłem w 4 godziny i 30 minut na poziomie trudności Normal. Jak na fps to moim zdaniem mało, jednak najbardziej smuci mnie to, że twórcy opowiadali, że rozgrywka będzie długa i podzielona na sporą liczbę misji, a tak naprawdę było ich 11 czy tam 12.
Jeżeli oczekiwaliście od Danger Close kreatywnego podejścia do akcji w grze, Medal of Honor: Warfighter może Was srogo rozczarować. Produkcja ta już na samym początku zrywa z realizmem i daje się ponieść efektownej rozwałce w konwencji „corridor-shootera” opatrzonego tysiącami skryptów.
Cała rozgrywka to tak naprawdę przechodzenie z jednego punktu gdzie jest x wrogów do kolejnego punktu gdzie jest x wrogów. To wszystko po kilku misjach staje się nużące i po prostu wkurzające, gdy widzisz, że na twoim ekranie monitora nic się nie zmienia.
Jedynymi plusami i jakimiś fajnymi rzeczami w tej grze to sekwencje samochodowe gdzie musimy prowadzić samochód bez jakichkolwiek skryptów i to na dodatek z kokpitu to wygląda naprawdę bardzo dobrze i śmiem rzecz, że są to najlepsze misje w tej grze. Drugą rzeczą jest niewielka ale zawsze inicjatywa GROM'u w grze. Nie wiem jak wy ale ja ucieszyłem się widząc Polskiego gromowca ściskającego dłoń z Voodoo jak ze starym kompanem z wojska. Widać, że twórcy pokazali, że nie są obojętni Polsce.
„Warfighter” to gra, którą polecam wam ominąć. Nie dlatego, że jest taka sama jak inne strzelaniny, ale dlatego, że jest od nich gorsza. Jest nudna i nijaka - pozbawiona elementu, który by ją zdefiniował.
Ocena: 4/10
Zapraszam do komentowania :)
OdpowiedzUsuńMoge z ciekawości spytać co z Hitmanem? :D
OdpowiedzUsuńNarazie zawieszony bo nie mam kontaktu do increase
Usuń@Anonimowy
OdpowiedzUsuńNie mam kontaktu do Increase i na razie Hitman zawieszony